Nieuleczalna choroba nie musi być końcem świata.

Jestem chory od kilkunastu miesięcy na Stwardnienie Boczne Zanikowe (SLA). Pierwsze objawy nie były poważne. Drżały mi mięśnie od czasu do czasu i nic więcej. Zaniepokoiłem się dopiero, gdy pojawiły się problemy z mówieniem i pisaniem. To dyskwalifikowało mnie w zawodzie nauczyciela. Badania lekarskie sprawnie przybliżały do postawienia  diagnozy.  I ostatecznie musiałem zmierzyć się z prawdą o sobie.

Mój stan zdrowia nigdy nie będzie lepszy, ale sukcesywnie  będzie się pogarszał. Nie będę  mógł wykonywać codziennych czynności, które były dla mnie proste i niezbędne w codzienności. Będę  zależny od innych osób i bez ich pomocy nie wstanę z łóżka, nie skorzystam z toalety,  nie zjem i nie napiję się samodzielnie. Nie podrapię na skórze swędzącego miejsca i nie obrócę się w łóżku  z jednego boku na drugi w ciągu każdej kolejnej nocy. Nie oczyszczę nosa, nie wyjmę rzęsy z oka, nie przełknę kęsa jedzenia, a ostatecznie nawet o to nie poproszę, bo mięśnie odpowiedzialne za mówienie odmówią posłuszeństwa sygnałom z mojego mózgu.


Co  pozostaje w takiej perspektywie? Póki jest świadomość pozostaje jakiś wybór. Lekarze zapewniają, że mój mózg będzie sprawny do końca. W moim przypadku sprowadza się do prostego stwierdzenia: poddać się czy walczyć? Wiem, że rezygnacja doprowadzi mnie do koszmarnego, ostatniego etapu mojego życia.  Poddanie się to rozgoryczenie i drażliwość, depresja i izolacja psychiczna. Dodatkowo choroba złamie mnie szybciej, gdy psychika skapituluje. 

Postanowiłem walczyć o to, co można zdobyć. Wiem, ze wojna o wymarzone życie na ziemi jest już przegrana, ale zamierzam stoczyć kilka bitew i mieć satysfakcję, że nie stchórzyłem. Oczywiście najgorsza na polu bitwy jest samotność. Wtedy szybko traci się nadzieję i gubi się sens istnienia. 

Pomimo choroby nie straciłem mojej chrześcijańskiej wiary. Nie kłócę się z Najwyższym, ale widzę w Nim doświadczonego sojusznika. On przeprowadzi mnie przez minowe pole, doda siły i otuchy, będzie przy mnie gdy będę leżał w bólu i pokaże mi drugi brzeg Jego krainy, gdy stracę nadzieję. Dodatkowo moja wiara znowu ma szanse oczyścić się z tego, co jest wyłącznie wiedzą religijną, a nie spotkaniem osób.
Moi bliscy i przyjaciele to oczywiście towarzysze broni (bracia i siostry w moich bezwładnych ramionach). To dzięki nim mogę w ogóle mówić o walce i mieć nadzieję na  satysfakcję. To dla nich również warto wychodzić na pole bitwy i trwać w nadziei wbrew nadziei. To oni niosą ciężar konkretnych codziennych zmagań. Trwają przy mnie i służą bez wielkich słów. Ich obecność i troska to czysta miłość. Niejako niosą mnie do upragnionego łóżka w polowym szpitalu i tam dbają o mnie najlepiej jak mogą.


W takim kontekście mogę powiedzieć, że nieuleczalna choroba nie musi być jak armagedon dla życia człowieka. Można chorować bez poczucia krzywdy i zawodu. W chorobie dostrzegać szanse na właściwą zmianę. Należy przyjąć jednak odpowiednie założenia i mieć odpowiednie warunki.





Komentarze

  1. Piękny, poruszający tekst. Pisz często, będę Twoim czytelnikiem. Pisz, choć żadne słowa nie są w stanie oddać Twego doświadczenia. Pisz, bo stajesz się Poetą. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to będzie już dwóch czytelników. Tekst przeczytałam już kilka razy i zapewne jeszcze wiele razy do niego wrócę. Jestem tu serduchem i myślami

    OdpowiedzUsuń
  3. Darku, podziwiam twoją siłę i zawsze czekam na to co masz do powiedzenia. Lucyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucyno, bliskość przyjaciół jest nieoceniona. Dziękuję.

      Usuń
  4. ja też tu jestem z Tobą Darku. Trzymaj się! Pisz. Z reguły nie polecam na moim blogu innych stron, ale teraz muszę. Napiszę u mnie: ludzie zajrzyjcie tu, bo tutaj jest wojownik :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga siostro czuje się wyróżniony Twoja obecnością. Błogosławię.

      Usuń
  5. Spotkania z Tobą zawsze były dla mnie czymś wyjątkowym.
    Treściwe rozmowy. Potrafiłeś zainteresować, ale też uważnie słuchałeś.
    Chciałoby się więcej. Dzięki za każde słowo.
    Kochany bracie, przytulam cię i błogosławie jako brat w wierze.
    Tadeusz


    OdpowiedzUsuń
  6. Darku,nie znam Cię osobiście,ale z ust mojej serdecznej przyjaciółki,słyszałam o Tobie same dobre i ciepłe słowa-jesteś dla nas autorytetem i życzę Ci,abyś stał się wzorem do naśladowania dla wielu chorych i cierpiących.Walcz-mimo trudności!Walcz-mimo słabości!Walcz do samego końca i uwierz w swoje zwycięstwo.Jest z Tobą Jezus Chrystus,który dla Ciebie,dla mnie i dla wszystkich swoich Dzieci,zwyciężył śmierć i wszelkie zło.Bóg Cię kocha i nigdy Cię nie opuści.Będzie walczył z Tobą ramię w ramię,werbował dla Ciebie sojuszników,umacniał Cię,kierował,oświecał,prowadził i tym samym-uświęcał.Jesteśmy z Tobą modlitwą,sercem,myślami.Pisz ile zdołasz-będę tu często zaglądać i wspierać Cię dobrym słowem.Nigdy nie trać nadziei w Boże Miłosierdzie!Pozdrawiam Cię i tulę do Serca Maryi-Matki.Niech Ci dobry Bóg błogosławi i obdarza potrzebnymi łaskami.Amen.
    Kamila z Drawska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamilo, bardzo się ciesze z Twojego wpisu. Dostrzegam, ze jesteś jak pokrewna dusza. Jesteś, również pierwsza na moim blogu osoba, której nie znalem osobiście. Dziękuję za dobre słowo i modlitwę. Pozdrawiam.
      Dariusz z Gliwic.

      Usuń
  7. Dobry wieczór Panie Dariuszu,

    Zapewne mnie Pan pamięta z racji tego, iż byliśmy sąsiadami i był Pan moim nauczycielem. Jak Pan pewnie wie, uległem 5 lat temu wypadkowi przez który do dziś poruszam się na wózku inwalidzkim (uszkodzony rdzeń kręgowy) Tak się składa, że mam bardzo dobrego fizjoterapeute neurologicznego i mówiłem mu o Panu. Jest w stanie załatwić Panu cyber oko na wypożyczenie na jakiś czas (oczywiście bezpłatnie) - jeżeli jest Pan zainteresowany proszę się ze mną skontaktować
    solarpeka@gmail.com
    Życzę wytrwałości w chorobie i dużo siły, mimo iż nasze choroby się różnią (uraz rdzenia jest klasyfikowany jako choroba przewlekła) to uważam, że w jakimś stopniu Pana rozumiem i nie pozostaje nic innego jak walka.
    P.S
    Jak na ironię losu jeżdżę teraz na Jana Śliwki ale nie do szkoły tylko na rehabilitację, jakieś 50 metrów od szkoły.
    Mówią, że jak człowiek coś sobie planuje to Pan Bóg się śmieje. Myślę, że w jakimś stopniu mają rację.
    Pozdrawiam serdecznie
    Tomasz Połeć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomku, pamiętam i ciesze się z naszego wirtualnego spotkania. Mam nadzieje na spotkanie w realu. Szczegóły ustalimy droga e mailowa.

      Usuń
  8. Darku jestem z Tobą i nie poddawaj się tylko walcz. Dziękuję za tego bloga i za twoje słowa jak zwykle budujące. Pamiętaj Pan jest z Tobą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. W obliczu tak trudnej tajemnicy cierpienia brakuje słów by coś powiedzieć.. Łączę się w modlitwie z Tobą Darku i Twoimi bliskimi zawierzając Was niezgłębionemu Bożemu Miłosierdziu i wstawiennictwu Matki Najświętszej. Niech okruchy radości i miłości towarzyszą każdego dnia!

    Pozdrawiam serdecznie, Wojtek Marszewski (Gliwice)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nasz drogi Brat, Dariusz ,jest w bardzo ciężkim stanie, w szpitalu...Módlmy się za niego,prosząc dobrego i miłosiernego Ojca i Matkę naszą najlepszą o ratunek,miłosierdzie i błogosławieństwo dla niego...
    Modlitwa za chorego do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
    Matko Boska Nieustającej Pomocy, Twój Boski Syn, którego na ręku trzymasz, wysłuchuje każdą Twoją prośbę.
    Poleć Mu także chorego, za którego dzisiaj w pokorze modlę się do Ciebie.
    Rzeknij tylko słowo, a chory wróci do zdrowia.
    Nie odmawiaj mi tej łaski, chorzy mają szczególne prawo do Twej dobroci.
    Proś przeto Jezusa, aby nam to drogie życie zachował.
    Ty sama bądź dla chorego dobrą i miłosierną Lekarką, a przy Twojej Pomocy z pewnością odzyska utracone siły. Gdyby jednak Bóg, którego wola rządzi światem, inaczej postanowił, wspomóż, o Matko, chorego i daj mu siłę, aby przyjął kielich goryczy i zdał się spokojnie na rozporządzenia Boga Wszechmocnego.
    Daj mu cierpliwość, broń od rozpaczy, Matko, Ty jesteś tak potężna, możesz nas pocieszyć.
    Jesteś Matką Najlepszą, pragniesz nas uratować.
    Wysłuchaj więc nas łaskawie i przyjdź nam z pomocą. Amen!
    Darku,trzymaj się!Jesteśmy z Tobą...

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam Panie Darku ja też nie miałam okazji poznać Pana osobiście ale znam Pana z widzenia z naszego kościoła Parafii Miłosierdzia Bożego. Dzisiaj dowiedziałam się o Pana zmaganiach i chorobie. Mam wewnętrzne przekonanie że powinnam się z Panem skontaktować i jeżeli tylko w jakiś sposób można to chce zaproponować pomoc nie tylko w postaci modlitwy. Jeżeli Pan lub Pana żona będziecie chcieli taka pomoc przyjąć to proszę o kontakt lub podanie kontaktu do Pana lub żony.

    Pozdrawiam serdecznie
    Antonina Wieczorek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pani Antonino, chętnie z Panią porozmawiam. Mąż niestety jest w stanie głębokiej śpiączki. Podaję adres e-mail: irenajakubi@gmail.com. Pozdrawiam serdecznie.
      Irena Jakubik

      Usuń
    2. Droga Pani Ireno...Jest mi niezmiernie przykro z powodu choroby i stanu Pani męża...Proszę jednak nie tracić nadziei,bo Darek jest przecież w najlepszych rękach.Żałuję,że nie mogę Wam pomóc finansowo,ani materialnie.Mogę jedynie zapewnić,że modlimy się za Darka i jego najbliższych,za Panią...Pozdrawiam serdecznie i błogosławię.
      Kamila z Drawska

      Usuń
    3. Dziękuję Kamilo. Modlitwa jest teraz najważniejsza. Dzięki Bogu, jeszcze nadzieję mam, ale to tylko dzięki Łasce Najwyższego, bo lekarze nie dawali szans. Jednak, "malusieńkie światełko w tunelu" się pojawiło. Jeśli "światełko się powiększy", to z radością będę informować .

      Pozdrawiam serdecznie

      Irena Jakubik

      Usuń
    4. Bóg może wszystko,pani Ireno.Ja też mam nadzieję i wiarę w Boże miłosierdzie wobec Pani męża,który stał się dla mnie i dla wielu,bohaterem.Cieszę się tym "malusieńkim światełkiem w tunelu" i zapewniam o dalszej modlitwie.Pozdrawiam serdecznie i błogosławię.Kamila

      Boże, nadziejo nasza! Wzbudź w nas nadzieję chrześcijańską, aby była naszą podporą i pociechą. Nie dopuść na nas klęski załamania się pod codziennym krzyżem cierpienia. Jak siewca cieszy się wizją bogatego żniwa, a matka w boleściach rodząca przyjściem na świat dziecka, tak my cierpiący po łzach spodziewamy się radości, po ucisku – wyzwolenia, po trwodze – spokoju, po ciemnościach – blasku światłości, a za progiem śmierci – zorzy zmartwychwstania i wiecznej szczęśliwości.
      Ty podczas ziemskiej wędrówki ratujesz nas od rozpaczy, napełniasz nadzieją, bo Syn Twój, Jezus Chrystus, jest zawsze z nami przez wszystkie dni życia. On nie zostawia nas sierotami, każde brzemię czyni lekkim, a jarzmo słodkim. Spieszy nam z pomocą w każdej potrzebie i staje przy nas, jako cichy i pokornego serca. Przez Syna Twego, a naszego Zbawiciela, wychwalamy Cię, Ojcze, i uwielbiamy teraz i na wieki. Amen.

      P.S. Trzy lata temu odeszła moja ukochana siostra,Ania.Po długiej,ciężkiej i bezlitosnej chorobie nowotworowej,Bóg zabrał ją do siebie.Wierzę w to,bo Ania od dziecka była bardzo schorowana,ale odważnie walczyła.Zmarła w wieku 24 lat.Dzielę się tym,żeby Pani wiedziała,że naprawdę rozumiem Panią i sytuację,w której się znaleźliście.Wiem co Pani czuje i solidaryzuję się z Panią i Pani bliskimi,jednoczę w modlitwie.Jestem z Panią całym sercem.To właśnie modlitwa dodawała mi w tych trudnych chwilach,nadzieję i wiarę,że wszystko ma sens i że nad wszystkim czuwa nasz Ojciec Wszechmogący i Miłosierny.I chociaż Bóg postąpił inaczej,niż tego chcieliśmy,to wiem,że uczynił tak z bezgranicznej Miłości do Ani,do nas-okazał nam swoje Miłosierdzie,a mnie,osobiście,otworzył oczy,uszy i serce na Łaskę Bożą i tak zaczęła się moja powrotna Droga do Domu.
      NIEULECZALNA CHOROBA NIE MUSI BYĆ KOŃCEM ŚWIATA.
      Szczęść Boże!

      Usuń
  12. YouTube Videos | Videosl | Videoodl
    Videosl is an independent channel that allows you to watch thousands of free and premium videos. Discover the best videosl on YouTube.‎About Us · ‎About Us best youtube to mp3 converter app

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty